Rano jak zwykle kawa z Naszego samochodowego ekspresu, szybkie śniadanie i wyruszamy w drogę nad morze zażywać kąpieli i słońca.
Tak jak się spodziewaliśmy Francja wraz z końcem weekendu przenosi się z powrotem na północ, więc po drodze na plażę bez problemu zarezerwowaliśmy miejsce w przydrożnym hotelu.
Widok z okna hotelowego :)
Na plażowanie wybraliśmy miejscowość Cassis:
Będąc tam ma się wrażenie, że cała Prowansja i znakomita część Francji wybrała właśnie to miejsce weekendowy odpoczynek. Z ledwością znaleźliśmy miejsce parkingowe i w końcu dotarliśmy na plażę. Plaża jest kamienista, oczywiście zatłoczona i wcale nie za duża. Rekompensuje to piękny widok na zatokę i otaczające ją góry. Woda okazała się bardzo zimna, mimo wysokiej temperatury powietrza, i niewielu plażowiczów zdecydowało się na kąpiel. My równie z spękaliśmy po kilku podejściach :)
Obeszliśmy dookoła miasteczko, które kiedyś było wioską rybacką, zrobiliśmy trochę zdjęć, zjedliśmy co nieco i wróciliśmy do hotelu aby odsapnąć od upału i uzupełnić te oto zapiski.
Dopiero po tygodniu wpadliśmy na pomysł aby poprosić przechodnia, żeby zrobił nam wspólne zdjęcie :)
Ciekawy zakaz dotyczący obowiązującego w mieście stroju :)
Chcesz być piękny i gładki wcinaj sałatki :)
Zaraz siadamy do planowania drogi na jutrzejszy dzień. Co to będzie? Może Barcelona? Zobaczymy !
ad-m:
ps na plaży były panie opalające sie topless i Miś dostał oczopląsu hi hi
***
Upał....