niedziela, 19 lipca 2009

Od Lizbony do Porto

ad-m:
Siedzimy w hotelu w Porto (Miś sączy tutejszy wyrób) i zabieramy się do pisania.
A to było tak:
Przed opuszczeniem Setubal pojechaliśmy za miasto na plażę. Stopni było ze 30, ale ekskursja mogłaby się nazywać "Klub Morsa" ponieważ woda w Oceanie była lodowata (Miś zanurzył się był - mam foty do wglądu na dowód).
Prąd wody był silny na tyle, że Miś odpłynął do USA.
(ale wrócił).


Wracając do samochodu musieliśmy biec z powodu rozgrzanego piasku, dosłownie parzącego w stopy. Przy samochodzie musieliśmy wskoczyć na rzucone na ziemię ręczniki, inaczej nie dało sie ustać na bosaka. A lokalsi na luziku (pomykali po piasku).


Z Setubal ruszyliśmy do Lizbony, żeby zwiedzić ją troszkę. Udaliśmy się do starej części miasta - Rossio - i tam zapuściliśmy się w stare uliczki. Lizbona wydała nam się mniej pędząca niż Barcelona i dlatego przypadła nam do gustu. Miła pani w lodziarni zapytała skąd jesteśmy i poprosiła o zapisanie "Thank you" po polsku bo zbiera takie słowa (cudowna sprawa :)

Poniżej fotki z Lisbony.







Następnego dnia udaliśmy się do Mafry.

wm:
Mafra to małe miateczko, którego główną atrakcją jest zabytkowy kompleks składający się z wielkiej bazyliki położonej centralnie, otoczonej przez pałacowe skrzydła z niezliczonymi korytarzami i pokojami. Zwiedzaliśmy je pilnie, robiąc fotki tu i ówdzie. Raczej ówdzie, bo celowo ograniczono ilość wpadającego światła, a zdjęcia można było robić tylko bez flesza. Najbardziej podobała nam się biblioteka z 40 000 woluminów, którą niestety można było zobaczyć tylko z progu :(






Ciekawostka - naprzeciwko największej na półwyspie Iberyjskim bazyliki znajduje się wiejski bazar, na którym sprzedawano czosnek i cebulę :)
Obraliśmy nowy cel - Porto. Zamierzamy tam zostać kilka dni, zwiedzić co się da i odpocząć przed drogą powrotną.
Realcje z Porto - wkrótce.

ad-m:
scenka z Barcelony:
Siedzimy przy stoliku chodnikowym, pijemy kofi. Przechodzi pani w kapeluszu, czarne długie włosy (...), Miś mówi:

- oooo Yoko Ono.

A za chwilę:

- Yoko Ono pikno !

:>